AktualnościNASZA ROZMOWA

NAJGORSZA JEST NIEPEWNOŚĆ JUTRA

ROZMOWA Z KRZYSZTOFEM WÓJCIKIEM PRZEWODNICZĄCYM NSZZ PRACOWNIKÓW ARCELORMITTAL POLAND W KRAKOWIE

„MH”: Panie Przewodniczący. Zbliżamy się wielkimi krokami do końca bieżącego roku, który dla sektora hutniczego był i nadal jest bardzo trudny. Jaka jest sytuacja pracowników ArcelorMittal Poland i jego krakowskiego oddziału?

K.Wójcik: Rok 2023 już dziś możemy zaliczyć do najgorszych  od czasu przejęcia naszej huty przez ArcelorMittal. I to nie jest żadna przesada. Pamiętamy kryzys finansowy roku 2008, kiedy to mówiło się, że jest to bardzo zły, wręcz fatalny czas dla hutnictwa. Jednak mijające 12 miesięcy jest moim zdaniem jeszcze gorsze. Przeżyliśmy pandemię i mieliśmy nadzieję na stabilizacje, ale rozpętana przez Rosję wojna, tuż za naszą wschodnią granicą rozchwiała rynek hutniczy. W początkowej jej fazie mieliśmy do czynienia z ogromnym skokiem cen na wyroby stalowe oraz popytem. Jednak ten czas prosperity nie trwał zbyt długo.  Wojna w Ukrainie wywołała drastyczny wzrost cen nośników energetycznych i załamanie koniunktury na rynku stalowym.

Z problemami spadku cen i zamówień hutnictwo de facto mierzy się od końca ubiegłego roku. Jednak początek roku bieżącego nie zapowiadał tak głębokiego i długofalowego załamania. Mieliśmy nadzieję, że kryzys będzie przejściowy i potrwa zgodnie z zapowiedziami do II maksymalnie III kwartału. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna, a niewielkie ożywienie, z początku roku, to nic innego jak uzupełnianie stanów magazynowych przez dystrybutorów.

Do problemów rynkowych dochodzi jeszcze polityka klimatyczna Unii Europejskiej i proces dekarbonizacji przemysłu ciężkiego. Jest on moim zdaniem prowadzony w sposób, który zagraża hutnictwu w Europie. Nie neguję, że jest on potrzebny ze względu na zmiany klimatyczne i skutki jakich doświadczamy. Jednak w większym stopniu powinien od uwzględniać czynnik ludzki. W krajach trzecich nikt nie patrzy na Europę. Tam nie mówi się o normach, dwutlenku węgla, emisji ect. W Indiach, Wietnamie, Malezji, Egipcie, Arabii Saudyjskiej, które do tej pory nie były znaczącymi producentami stali uruchamiane są nowe moce produkcyjne, przy globalnej nadprodukcji rzędu 600 mln ton. A w Unii Europejskiej wielkie piece gasną jeden po drugim. Pytamy czy mamy ratować świat kosztem własnych obywateli?

Wracają do sytuacji w ArcelorMittal Poland to jest ona odzwierciedleniem europejskiego rynku stali. Brak zamówień, przestoje – to nasza codzienność. Bardzo niepokoi nas, że zaczyna się ciąć koszty na bieżące remonty. W czasach koniunktury,  moim zdaniem, nie zabezpieczono odpowiednich środków finansowych zarówno na nowe inwestycje jak i te odtworzeniowe. I z tym teraz jest ogromny problem. Jednym z niewielu remontów jakie prowadziła spółka w ostatnim czasie był, zaplanowany dużo wcześniej, remont wielkiego pieca w dąbrowskim oddziale. Tu też mógłbym o nim wiele mówić, bo jak wszyscy wiemy podczas jego rozruchu doszło do poważnych awarii, które nawet zagrażały jego uruchomieniu. Dlaczego? Myślę, że każdy z pracowników spółki zna odpowiedź. Opóźnienia, awarie, naprawy pociągnęły za sobą ogromne koszty, o których się nie mówi. Podobno konsekwencje mają ponieść firmy, które źle wykonały swoją pracę. Jednak to spółka musiała wyłożyć na to pieniądze, które można było przeznaczyć na inne cele.  

W wyniku tych perturbacji trzeba było do Dąbrowy Górniczej ściągnąć pracowników z wieloletnim doświadczeniem pracy na wielkich piecach z Krakowa. To oni dojeżdżając ponad 100 km i pracując często po 12-14 godzin dziennie pomagali w uruchomieniu wielkiego pieca. Ci ludzie wracali do domów tylko po to, by się przespać i następnego dnia znowu pojechać do Dąbrowy Górniczej. Owszem wiązało się to z wyższym wynagrodzeniem, ale w tym zakresie związki zawodowe również musiały interweniować.

„MH”: Wspomniał Pan o braku środków na inwestycje. Czy nie obawia się Pan najgorszego?

K.Wójcik: To bardzo niepokojąca sytuacja, bo brak inwestycji to prosta droga do realizacji najczarniejszego ze scenariuszy. Naszym zdaniem dekoniunktura to najlepszy czas na inwestowanie, tak by być przygotowanym na przyszłą koniunkturę. Dużo mówi się o dekarbonizacji, budowie pieców elektrycznych, ale za tymi słowami nie idą żadne konkretne decyzje. Na tą chwilę znamy jedynie plan koncepcyjny.  Bez inwestycji i odtworzeń park maszynowy staje się przestarzały, występują częstsze awarie i rosną koszty. W innych krajach zakłady ArcelorMittal otrzymują wsparcie rządowe na dekarbonizację produkcji, a w Polsce nie. Czy wina leży po stronie dyrekcji czy rządu, który nie wspiera hutnictwa? Trudno teraz na to pytanie odpowiedzieć. Jedno jest pewne, bez inwestycji i wybudowania pieca elektrycznego nad ArcelorMittal Poland będą gromadziły się czarne chmury. 

Mam nadzieję, że po zmianie rządu zostanie powołany minister odpowiedzialny za przemysł ciężki i sprawy ruszą do przodu. Hutnictwo jest bardzo ważnym sektorem dającym bezpośrednio pracę kilkunastu tysiącom osób. Trzeba zdawać sobie sprawę, że do tego dochodzi jeszcze 6 miejsc pracy w sektorach kooperujących. W sumie może to być ponad 100 tysięcy miejsc pracy. Patrzmy też na hutnictwo przez pryzmat naszego bezpieczeństwa. Czasy są bardzo niespokojne i zabezpieczenie kraju we własną stal jest moim zdaniem niezbędne, a nasz sektor powinien być strategicznym.

„MH”: W planach krakowskiego oddziału była budowa trzeciej linii walcowni zimnej. Jaki jest los tej inwestycji?

K.Wójcik: Projekt trzeciej linii walcowniczej był bardzo mocno zaawansowany. Niestety przyszła pandemia i problemy z nią związane, a cała inwestycja została odłożona w czasie. I to był duży błąd. Później jak się okazało koszty jej realizacji tak drastycznie poszybowały w górę i dyrekcja wykonawcza zaczęła zastanawiać się nad jej opłacalnością. Teraz mamy kryzys i dopóki sytuacja na rynku nie ulegnie diametralnej poprawie, to nie ma co liczyć na jakąkolwiek inwestycję. Nie ma po prostu na nie pieniędzy. 

Trzeba pamiętać, że Grupa ArcelorMittal wspomaga finansowo swoje spółki zależne, szczególnie te mniejsze, które nie zdołały i nie mają możliwości zgromadzić odpowiednich buforów na tak długi czas kryzysu. Jednak w dłuższej perspektywie może być to ogromne obciążenie dla wszystkich spółek Grupy. Trzeba pamiętać, że wszystko ma też swój koniec i obawiam się, że ten czas się zbliża. Na spotkaniach otrzymujemy informację o planowanych cięciach wydatków, kosztem obszarów produkcyjnych, remontowych jak i nieprodukcyjnych. To nic dobrego nie wróży. Potrzebne są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, które rozruszałyby naszą gospodarkę. Mamy jako kraj potencjał rozwojowy i nie możemy doprowadzić do tego, by go wykorzystali inni.

„MH”: Pojawiły się informację o planach wyłączenia krakowskiej koksowni. Na ile są one potwierdzone?

K.Wójcik: Na dzień dzisiejszy nie ma żadnej ostatecznej decyzji, choć o takim scenariuszu zostaliśmy poinformowani. Jeżeli koksownia zostanie wyłączona to ma to być tzw. postój gorący, by nie doszło do zniszczenia masywu ceramicznego. Kiedyś mówiło się, że nie ma możliwości wyłączania baterii koksowniczych na gorąco dwa razy. Teraz okazuje się, że jest to możliwe. Kilka lat temu przeżyliśmy taki gorący postój i ponowne uruchomienie. Teraz możemy stanąć przed kolejnym. Jednak dziś obawy o przyszłość koksowni są znaczeni większe, bo z informacji jakie posiadamy koksownia w Zdzieszowicach jest w stanie zaspokoić całe zapotrzebowanie zakładów hutniczych Grupy ArcelorMittal w Europie. (…)

CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W NAJNOWSZYM NUMERZE “MH” 24/2023