AktualnościNASZA ROZMOWA

PRZEKROCZYMY MAGICZNY MILION TON PRODUKCJI STALI

ROZMOWA “MH” Z PRZEMYSŁAWEM SZTUCZKOWSKI PREZESEM ZARZĄDU COGNOR HOLDING SA

„MH”: Panie Prezesie! Ostatnie 6 miesięcy nie należy do łatwych zarówno dla producentów jak i dystrybutorów wyrobów stalowych. Jak w czasie dekoniunktury radzi sobie Grupa Cognor?

P.Sztuczkowski: Sytuacja na rynku jest trudna, ba nawet bardzo trudna. Pierwsze symptomy osłabienia odczuwaliśmy już w II półroczu 2022, ale od tego czasu dekoniunktura z miesiąca na miesiąc pogłębia się. Jako producenci mierzymy się ze spadkiem popytu, a wraz z nim znaczącym spadkiem cen na wyroby stalowe. Niestety nie idzie to w parze ze spadkiem cen u naszych dostawców materiałów pomocniczych, niezbędnych przy produkcji stali, które nadal utrzymują się na wysokim poziomie

Ceny wyrobów stalowych, głównie dla sektora budowlanego, spadły średnio o połowę w stosunku do roku ubiegłego. Dla przykładu pręty żebrowane odnotowały zjazd cenowy z ponad 6 tysięcy do niespełna 3 tysięcy złotych za tonę. Ktoś może powiedzieć, że spadły również koszty związane z zakupem gazu, energii czy złomu. I będzie miał rację. Jednak wzrosły koszty pracownicze oraz rachunki u naszych kooperantów przy jednoczesnym obniżeniu wolumenu sprzedaży.

Dostawcy komponentów – wapna, żelazostopów, materiałów ogniotrwałych, elektrod etc. w większości przypadków nie patrzą na rynek stalowy i sytuację jaka na nim panuje utrzymując wysokie ceny na swoje wyroby. My kupując złom po wyższej cenie, niż obecnie na rynku, musimy ceny wyprodukowanej stali dostosować do rynku. Czasem nawet balansować na granicy opłacalności produkcji. I tak też powinno być z wszystkimi dodatkami, które kupujemy. Dopóki to się nie unormuje lub rynek nie ruszy to dekoniunktura będzie się utrzymywała przez kolejne miesiące.

Do tego dochodzi duży napływ taniej stali z kierunków wschodnich. Pomimo, że Unia Europejska nałożyła sankcje na wyroby stalowe z Rosji, to i tak zalewa ona nasz rynek. Moim zdaniem nie ma także odpowiedniej kontroli Unii jak i naszego państwa w kwestii stali z Ukrainy. Możemy naszą sytuację porównać z tą ze zbożem, które miało tylko przejeżdżać przez Polskę tranzytem. Tu potrzeba konkretnych działań, które będą chroniły krajowych producentów stali. Nie mówię tu o protekcjonizmie, ale o skutecznej ochronie własnego rynku, bo z tym mamy od wielu lat problem, który w czasie dekoniunktury jest najbardziej widoczny.

„MH”: Część ekspertów jest zdania, że rynek odbuduje się w III kwartale roku bieżącego. Czy Pana zdaniem jest to realne?

P.Sztuczkowski: Moim zdaniem do końca bieżącego roku raczej nie ma co liczyć na znaczącą poprawę sytuacji. Utrzymująca się duża niepewność geopolityczna oraz wysoka inflacja nie ułatwiają prowadzenia działalności biznesowej. Przed nami jeszcze wybory parlamentarne w Polsce. To jest czas gdy nikt de facto nie będzie podejmował wiążących decyzji, wszyscy wyczekują co będzie jesienią. Czy zmieni się rząd, kto obejmie władzę…

Patrząc na obecne uwarunkowania i zastój inwestycji infrastrukturalnych, które są motorem napędowym gospodarki oraz generują popyt na stal powrót koniunktury jest mało realny. Dobrym posunięciem rządu było uchwalenie ustawy ułatwiającej dostęp do taniego 2 proc. kredytu mieszkaniowego. Jednak na pierwsze jej efekty trzeba poczekać. Na rynku jest wiele inwestycji, które były realizowane w czasie boomu i się nie sprzedały. W pierwszej kolejności deweloperzy będą chcieli pozbyć się właśnie tych pustostanów. Później będą kończyć rozpoczęte budowy, a w na końcu planować nowe. Realnie patrząc pieniądze z nowych inwestycji mogą pojawić się na rynku za 8, a może 10 miesięcy. Liczymy, że odbicie może nastąpić dopiero w II kwartale 2024 roku.

Trzeba mieć również świadomość, że samo budownictwo mieszkaniowe nie uzdrowi sytuacji na rynku hutniczym, może jedynie nie pogłębić kryzysu. Największe ilości stali zużywa się przy inwestycjach infrastrukturalnych, a tych brak. Chciałbym się mylić, ale moim zdaniem bez pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy będzie nam trudno szybko powrócić do dobrych wyników.

„MH”: Obecne spowolnienie wykorzystujecie do modernizacji swoich zakładów. Już niedługo oddana zostanie nowoczesna linia walcownicza w Krakowie.

P.Sztuczkowski: W Krakowie trwają ostatnie prace montażowe nowoczesnej linii walcowniczej. Bardzo cieszę się, że na horyzoncie widzimy finał tej inwestycji, która była odkładana kilkukrotnie ze względu na znakomitą koniunkturę, którą musieliśmy wykorzystać. Można powiedzieć, że z terminem modernizacji trafiliśmy idealnie. Mówię modernizacji, choć de facto, jest to budowa nowej walcowni, bo jak inaczej nazwać wymianę 95 proc. starego parku maszynowego.

Linia walcownicza i technologia jest hiszpańskiej firmy Sarralle, a serce całego ciągu, czyli piec dostarczyła francuska spółka Fives Stein. Na koniec września, początek października planujemy pierwsze próby gorące. Nie jest to koniec zmian jakie zajdą w Krakowie, bowiem planujemy, w drugim etapie, wybudowanie linii szpulera, która będzie zwijać pręty żebrowane w kręgi. Tego oczekują nasi odbiorcy – zbrojarnie i chcemy tym wymaganiom sprostać. W większości państw Europy stało się to już normą. Cognor będzie bodajże drugim w kraju producentem prętów żebrowanych w kręgach i pierwszym o tak szerokim  zakresie wymiarowym od fi 8 do fi 25. Jestem przekonany, że to pomoże nam w jeszcze większym stopniu umocnić naszą pozycję na rynku. Niezbędne urządzenia są już zdeponowane w naszym magazynie i planujemy rozpocząć drugi etap modernizacji już na początku przyszłego roku.

Dzięki tym inwestycjom podniesiemy zdolność produkcyjną krakowskiego oddziału z 250 do 400 tysięcy ton/rok. Oprócz zwiększenia mocy będziemy jedyną w Polsce hutą produkującą pręt żebrowany na gorąco o średnicy fi 8mm. Ale przede wszystkim zautomatyzujemy i zrobotyzujemy produkcję, co pozwoli obniżyć jej koszty. W dzisiejszych czasach jest to bardzo ważne ze względu na globalną konkurencję.

„MH”: Można powiedzieć, że jest to krok ku przyszłości…

P.Sztuczkowski: Nie nazywałbym tego krokiem, ale ogromnym skokiem technologicznym pozwalający na spokojne patrzenie w przyszłość. Eksploatowana walcownia w Krakowie miała już swoje lata i była mocno wysłużona, a ta instalowana będzie jedną z najnowocześniejszych w Europie, jak nie świecie.

„MH”: To nie koniec inwestycji Grupy Cognor, bo w Siemianowicach Śląskich rozpoczęliście budowę kolejnej walcowni, która ma pochłonąć ponad 500 mln złotych. Na jakim etapie jest ten projekt?

P.Sztuczkowski: Dziś już wiemy, że wartość tego projektu będzie znacznie wyższa, co wiąże się z poszerzeniem zakresu robót oraz rosnącymi kosztami u wykonawców tej inwestycji odzwierciadlającymi wysoką inflację. Podjęliśmy decyzję, że walcownia w Siemianowicach Śląskich ma być wyznacznikiem najwyższego światowego poziomu technologicznego. Zdecydowaliśmy się na rozszerzenie zakresu inwestycji o nowoczesny, w pełni zautomatyzowany, magazyn wysokiego składowania. Planowana zdolność produkcyjna walcowni to 450 tysięcy ton/rok.

CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W MH 18/2023