AktualnościNASZA ROZMOWA

WALCZYMY O HUTNICTWO I LUDZI W NIM PRACUJĄCYCH

ROZMOWA “MH” Z MIROSŁAWEM MOTYKĄ PREZESEM ZARZĄDU HUTNICZEJ IZBY PRZEMYSŁOWO-HANDLOWEJ

„MH”: Panie Prezesie! Dużo już pisaliśmy o trudnym roku 2023. Chciałbym jednak aby Pan podsumował go w zakresie naszego kraju pod względem produkcji oraz zużycia jawnego. Jaki on był?

M.Motyka: Gdy w 2022 roku przejmowałem stery Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, już wówczas mówiłem o załamaniu, choć mieliśmy nadzieję, że nie potrwa ono tak długo.

Rok 2023 był najsłabszy w historii powojennego hutnictwa w Polsce. Produkcja na poziomie porównywalnym z obecnym stanem 6,4 mln ton stali była odnotowana bodajże na przełomie lat 50 i 60 minionego wieku. Cofnęliśmy się zatem do czasów uruchomienia krakowskiego kombinatu i okresu sprzed budowy Huty Katowice. Tak niski poziom produkcji to splot wielu czynników zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych. Ważne jest jednak, aby zwrócić uwagę, że o ile produkcja spadła o prawie 1 mln ton, czyli o 13%, to zużycie jawne o 11%. Te dane pokazują, że polski rynek jest nadal chłonny, a krajowych producentów wypierają wytwórcy z krajów trzecich. Zjawisko to nasila się w całej Europie. Krajowe moce produkcyjne w 2023 roku były wykorzystane na poziomie około 61%. To bardzo niski wskaźnik, który nie pozwala na generowanie przychodów i inwestowanie w rozwój czy dekarbonizację.

Do tego wszystkiego dochodzi geopolityka, wojna w Ukrainie, a także na Bliskim Wschodzie. Dlaczego w Polsce doszło do tak dramatycznych wyników produkcyjnych? Można odpowiedzieć krótko – rynek i ceny energii. O ile ceny nośników energetycznych w całej Unii Europejskiej były wysokie, to nasze hutnictwo ze względu na krajowy miks energetyczny przegrywało konkurencję z najbliższymi sąsiadami, gdzie za 1 MWh płaciło się nawet 20-30 euro mniej. Nieprzypadkowo to właśnie te kraje najszybciej zdobywały udział w Polskim rynku. Oczywiście były też inne kraje, które odnotowały znacznie większe spadki produkcji, ale było to podyktowane jednorazowymi, incydentalnymi czynnikami jak awarie, przestoje etc.

Pomimo tak słabego wyniku naszych hut, importerzy zwiększyli o 5 pkt. proc. swój udział w rynku, a to nie jest mało, bo mówimy o setkach tysięcy ton. Na słabnący popyt ma również wpływ cykl polityczny i brak pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Od połowy ubiegłego roku niewiele z postulatów sektora hutniczego udało się wdrożyć. Dużym sukcesem było wsparcie dla przemysłów energochłonnych, ale to chyba jedna z największych wygranych batalii o przetrwanie branży w ostatnich latach. Nasze postulaty pozostają niezmienne. Domagamy się, aby rząd wypracował długofalową politykę przemysłową, która wyznaczałaby kierunki rozwoju. O roli przemysłu w budowaniu PKB i przyszłości krajów Unii Europejskiej, na szczęście, zaczyna się mówić również w Brukseli.

„MH”: O tym już mówiono. Bodajże 12 lat temu ówczesny komisarz ds. przemysłu i przedsiębiorczości Antonio Tajani opracował nawet plan reindustrializacji Europy. Od tamtej pory nic w tym kierunku nie zrobiono, a lobby zielone ma ogromną siłę przebicia i wyznacza nam nowe cele klimatyczne. Czy tym razem uda się je przebić?

M.Motyka: Tak, to prawda, ale coraz częściej słyszymy, że Europa musi stawiać na przemysł. Mam nadzieję, że nowe władze i europosłowie zaczną działać w kierunku unijnej reindustrializacji. Mówi się o  programie „European Industrial Deal”. Komisja Europejska rozpoczęła nawet  konsultacje na temat tzw. czystych technologii. Do ich realizacji niezbędna jest stal, która jest materiałem nie do zastąpienia. Mam tu na myśli elektrownie wiatrowe, elektrolizery, pompy ciepła…

Po 9 spotkaniach organizowanych przez komisarz ds. konkurencji MargretheVestager i komisarza Maroš Šefčovič odpowiedzialnego za Zielony Ład wynika jednoznacznie, że Europa potrzebuje pragmatycznego podejścia do zagadnień związanych z przemysłem. Czyli czegoś, co w naszej części świata do tej pory było postrzegane jako wstydliwe. Polityka przemysłowa zaczyna wracać na agendy. Miejmy nadzieję, że nie zakończy się to tylko na gadaniu i w nowym składzie Komisji Europejskiej zasiądą ludzie, którzy będą rozumieli potrzebę szybkiej reindustrializacji oraz odejścia od nadmiernej regulacji.

Podczas szczytu Rady Europy, który odbywał się w dniach 17-18 kwietnia, zaprezentowany został raport przygotowany przez byłego włoskiego premiera Enrico Lettę dotyczące jednolitego rynku. Czekamy także na raport innego byłego włoskiego premiera – Mario Draghiego  – na temat konkurencyjności unijnej gospodarki.

Dla przypomnienia: stworzenie wspólnego rynku i wprowadzenie euro rekomendował w 1985 roku francuski polityk, minister finansów, eurodeputowany  Jacques Delors. Ówczesny świat z punktu widzenia Europy był bardzo prosty. Na światowej scenie królowały Wspólnoty Europejskie i Ameryka Północna, które gospodarczo wówczas były na porównywalnym poziomie. Przez ostatnie 40 lat świat się diametralnie zmienił. Stany Zjednoczone rozwinęły się o 60% , a Unia z nowymi członkami zaledwie o 30%. Na rynku zaczęły rozpychać się kraje wschodzące: Chiny czy Indie.  

Pierwsze wnioski z raportu Enrico Letty są oczywiste – Europie potrzebne są zmiany w rozwiązaniach rynku jednolitego. Gdy go tworzono, wyłączono z niego telekomunikację, finanse i energię. Ten trzeci element, czyli wspólna polityka energetyczna właściwie jej brak, to obecnie największa kula u nogi Unii Europejskiej. Co do drugiego raportu w dniu dzisiejszym niewiele jeszcze wiadomo. Do końca czerwca mają pojawić się konkrety. 

„MH”: Jednak pewne rozwiązania dotyczące rynku energii leżą po stronie naszego rządu. Myślę tu o rozporządzeniu CEEAG normującym rynek wsparcia dla energochłonnych. Co dzieje się w tym zakresie?

M.Motyka:  Na skutek działań naszej Izby już wkrótce mogą nastąpić zmiany w tym rozporządzeniu zgodnie z unijnymi wytycznymi CEEAG, które nareszcie dostosują ulgi w systemie wsparcia OZE i kogeneracji dla odbiorców przemysłowych. Obecnie mamy dwa progi wsparcia, 40% i 80%, w zależności od energochłonności.  To powoduje, że w Polsce zakłady hutnicze niepotrzebnie konkurują ze sobą, jakbyśmy nie mieli dość problemów z konkurencją ze strony innych. Po zmianach i zaimplementowaniu wytycznych CEEAG będzie to 75% i 85% (tu kwalifikują się huty stali). Ukazał się już wpis do prac legislacyjnych rządu i mam nadzieję, że nowe przepisy szybko wejdą w życie. (…)

CAŁĄ ROZMOWĘ PRZECZYTASZ W “MH” 9_10/2024