CZAS NA DZIAŁANIE
ROZMOWA „MH” Z DR. JERZYM PODSIADŁĄ PREZESEM PTE KATOWICE, WIELOLETNIM MANAGEREM HUTNICTWA
„MH”: Panie Prezesie, hutnictwo w Polsce i Europie przeżywa poważny kryzys. Mówi się wręcz o strukturalnej zapaści i trwałym, postępującym załamaniu? Czy europejska stal ma jeszcze szansę konkurować z napływem tanich produktów z Azji?

J.Podsiadło: Nie ma wątpliwości, iż europejskie hutnictwo znalazło się na historycznym zakręcie. Produkcja wyrobów hutniczych w Unii Europejskiej systematycznie z roku na rok zmniejsza się. Polska niestety w tej fatalnej tendencji jest liderem. W 2024 roku nasz kraj wyprodukował 7,1 mln ton stali surowej. Trudno to przyjąć do wiadomości, ale był to poziom produkcji z przełomu lat 50-60 tych. Jeszcze w końcu lat 80-tych wytwarzaliśmy 15-16 mln ton, przy zdolnościach produkcyjnych sięgających 20 mln ton stali surowej. Równocześnie nasza konsumpcja w ostatnich latach kształtuje się na niezłym poziomie 13-15 mln ton wyrobów hutniczych rocznie. Oznacza to, iż ponad połowę naszego zapotrzebowania zaspokajamy importem.
Od 2019 roku produkcja stali zmniejszyła się w naszym kraju o prawie 30 procent. Dla środowiska hutniczego jest to całkowicie niezrozumiała i nieakceptowalna tendencja. Mamy nowoczesne, zmodernizowane w pierwszej dekadzie XXI wieku hutnictwo. Mamy przewagi konkurencyjne w stosunku do wielu hut europejskich wynikające także z ogromnych kwalifikacji i doświadczenia naszej kadry, a mimo to jesteśmy liderem w spadku produkcji stali w Europie. Ta tendencja spadkowa w produkcji wyrobów hutniczych i przestawiania gospodarki narodowej na zaopatrzenie z importu trwa od lat. Z danych publikowanych przez World Steel Association wynika, iż już w 2018 roku byliśmy piątym największym importerem wyrobów hutniczych w świecie.
„MH”: Co zatem jest główną przyczyną takiego regresu? Gdzie leży problem?
J. Podsiadło: Jest tu cały zestaw przyczyn. Większość z nich to problemy zewnętrzne, na które hutnicy nie mają wpływu, jak np. nieprzemyślana polityka klimatyczna. Są jednak również takie kwestie , które są zależne od samego hutnictwa. Dzisiaj rynek wyrobów hutniczych zmienił się znacznie w stosunku do tego co było 20 czy 30 lat temu. Konsument wyrobów hutniczych szuka ich w takiej formie, w której może je bezpośrednio zastosować w procesie produkcyjnym. Klasycznym przykładem są tutaj blachy okrętowe. Nie kupuje się dzisiaj surowych blach, ale już przycięte co do milimetra pod wymiar budowanego statku. Tak też jest w przemyśle zbrojeniowym. Poza tym w przetargach ogłaszanych u nas producenci krajowi nie mają żadnych preferencji. Import wchodzi w te przetargi jak nóż w masło. Trudno znaleźć inny kraj, który by do tego dopuszczał.
„MH”: Co Pan miał na myśli mówiąc o nieprzemyślanej polityce klimatycznej?
J.Podsiadło: Komisja Europejska walcząc z emisją gazów cieplarnianych narzucała różne regulacje, które były oderwane od realiów przemysłu. Po pierwsze, jak wiemy, głównym narzędziem polityki klimatycznej Unii Europejskiej jest system handlu emisjami (ETS). System ten nie miał jednak stałych zasad, a momentami przekształcał się, po dopuszczeniu do handlu instytucji finansowych, w czystą spekulację. Instytucje te bowiem nabywały uprawnienia po to, aby je odsprzedać gdy ceny wzrosną. I te rzeczywiście rosły. Była radość u niektórych ekologów, ale przecież nie po to walczymy ze zmianami klimatycznymi , aby dobić własny przemysł.
Po drugie, jeżeli wprowadza się podatek węglowy w stosunku do własnego przemysłu to równocześnie taki sam podatek powinien obowiązywać w odniesieniu do producentów, którzy dzisiaj wpychają na nasz rynek tańszą stal, bo nieobarczoną żadnymi podatkami węglowymi lub często symbolicznymi podatkami. Takie kraje jak np. Indie czy Rosja nie wprowadziły w ogóle opłat za emisję dwutlenku węgla, a w Chinach opłata ta wynosi 10 dolarów za tonę. Jako Europa nie zatrzymamy sami zmian klimatycznych, a możemy doprowadzić do upadku przemysłu i zubożenia społeczeństwa. Ratować klimat muszą wszyscy niezależnie od kontynentu, bo emisje nie znają granic. Na szczęście, jak się wydaje, ta filozofia KE niedostatecznej ochrony własnych gospodarek zmienia się. Ogłoszony w marcu tego roku plan działań Komisji Europejskiej w sprawie stali daje taką nadzieję.
„MH”: Panaceum na te problemy ma być Carbon Border Adjustment Mechanish.
J.Podsiadło: W styczniu 2026 roku mają wejść w życie opłaty związane z CBAM, bowiem sam mechanizm w formie sprawozdawczości obowiązuje już w tym roku. Można by tylko powiedzieć „ no wreszcie”. W teorii ma on wyrównać warunki konkurencji. Zobaczymy jak ten system będzie funkcjonować, bo sprawa nie jest taka prosta. (…)
CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W MH 15/2025