AktualnościNASZA ROZMOWA

MAMY NADZIEJĘ NA KONTYNUACJĘ DZIAŁALNOŚCI

ROZMOWA “MH” Z DARIUSZEM BRZĘCZKIEM PRZEWODNICZĄCYM ORGANIZACJI MIĘDZYZAKŁADOWEJ NSZZ “SOLIDARNOŚĆ” ALCHEMIA SA Z SIEDZIBĄ W ZAWADZKIEM

D.Brzęczek: Idąc na spotkanie w dniu 20 maja byliśmy pewni, że zarząd Alchemii, którego prezesem od kilku tygodni jest Piotr Tupta zamierza przedstawić nam swoją wizję funkcjonowania WRA, ocenę obecnej sytuacji,  plan produkcyjny na najbliższe miesiące, a także pomysły na rozwój.

Pierwszym ciosem była informacja o rezygnacji z pracy dyrektora oddziału, a w ślad za nią dowiedzieliśmy się, że nasz oddział zostanie postawiony w stan likwidacji. Nie mogliśmy i nadal nie możemy uwierzyć w ten czarny scenariusz. Gdybyśmy mieli problemy z lokowaniem swoich produktów na rynku, nie byłoby zamówień to wówczas bylibyśmy przygotowani na najgorsze. Jesteśmy jedynym w Polsce producentem rur bez szwu o średnicach od 21,3 mm do 114,3 mm o grubości ścianek od 2 do 10 mm. W tej chwili produkcja prowadzona jest na trzy zmiany i jak to się mówi idzie na 100% naszych możliwości. Nasz portfel zamówień na najbliższy miesiąc jest pełen. Jednak na dalszy okres wstrzymano przyjmowanie zamówień. Z naszych informacji wynika, że rur o tych średnicach brakuje na rynku i czas oczekiwania na nie w hurtowniach sięga nawet kilku miesięcy. Stąd bardzo ciężko nam zrozumieć podjętą przez Alchemię decyzję. Jak można likwidować zakład produkujący wyroby deficytowe.

Jednym z argumentów przedstawionych na spotkaniu jest trudna sytuacja hutnictwa i spadające zapotrzebowanie na rury, które w kolejnych latach ma się pogłębiać. My się z tą opinią nie zgadzamy. Owszem w ostatnim czasie zużycie jawne rur stalowych spadło jednak w tym czasie w Polsce zamknięto już rurownię w Krakowie, która produkowała rury ze szwem i do  innego przeznaczenia, ale rynek natychmiast na te informację zareagował. Jeżeli jest tak źle to dlaczego inni widzą w tym dobry biznes. Myślę tu o koreańskim inwestorze, który zamierza zainwestować na Dolnym Śląsku w nową walcownię rur. Czy chcemy doprowadzić do sytuacji, że cały asortyment rur będziemy musieli sprowadzać?

Tak naprawdę nie wiemy czy faktycznie nasz oddział jest nierentowny, bo nie jest oddziałem samofinansującym a zakupem półwyrobów zajmuje się centrala. Jeżeli tak jest to dlaczego nie przedstawiono nam takich informacji dużo wcześniej. Nikt nie mówił, że nasza produkcja jest deficytowa. Ceny wyrobów stalowych spadły i to znacząco, ale wraz z nimi spadły również ceny wsadu. Do tego trzeba pamiętać, że spółka otrzymała pomoc w ramach rządowego programu dla energochłonnych w wysokości około 44 mln złotych w dwóch transzach. Naszym ogromnym atutem jest szybka możliwość przezbrajania i zmiany profilu produkcji. Jesteśmy w stanie w bardzo krótkim czasie zrealizować nawet najmniejsze zamówienia. Tego nasi najwięksi konkurenci nie zrealizują, bo czekają na większą partię zamówień, aby rozpocząć kampanie produkcji danego wymiaru czy gatunku rur.

„MH”:  Innymi argumentami podnoszonymi przez właściciela są m.in.: utrata zdolności do konkurowania w związku z przestarzałą technologią, wysokie koszty działalności, które z roku na rok będą coraz wyższe. Nie można się z takimi argumentami nie zgodzić.

D.Brzęczek: Faktycznie nasz park maszynowy w ostatnich latach nie był modernizowany, ale nie jest to winą pracowników czy strony społecznej. Kiedy Alchemia w 2011 roku kupował Walcownię Rur Andrzej dobrze zdawano sobie sprawę, że będzie trzeba zainwestować dość duże środki na modernizację linii. Przez 13 lat nie zrobiono nic. Ostatni duży remont był tuż przed sprzedażą walcowni. Kompleksowa modernizacja ławy przepychowej, prasy dziurującej oraz pieca pokrocznego realizowana była przez Walcownię Rur Andrzej Sp. z o.o., której właścicielami były Towarzystwo Finansowe Silesia, niemiecką spółka Max Aicher i Alchemia. Z tego co pamiętam był to koszt około 30 mln złotych, a Alchemia kupiła nas bodajże za 42 mln złotych.

Brak doinwestowania zakładu doprowadziło do zdekapitalizowania majątku. Zwiększone wybraki, które podwyższają koszty działalności mogłyby zostać zniwelowane gdyby w odpowiednim czasie zainwestowano kilkadziesiąt milionów złotych. Ta sytuacja powoduje, że generujemy dużą ilość złomu, ale jest on w dużej części ponownie przetapiany w chorzowskim oddziale. Oczywiście są to pewne dodatkowe koszty, ale zawsze pamiętajmy, że za stan urządzeń i majątku odpowiada właściciel. Z naszych informacji po rozmowach z ekspertami i inżynierami wiemy, że poprzez wprowadzenie nowoczesnych technologii teleinformatycznych i częściowej automatyzacji całego procesu można zniwelować te koszty. Trzeba jednak wydać kilkanaście milionów złotych, a tego Alchemia nie chce zrobić.

Mówienie o rosnących kosztach pracowniczych jest nieporozumieniem. W WRA są one na bardzo niskim poziomie, bo ludzie naprawdę nie zarabiają dużych pieniędzy. Powiedziałbym nawet, że są to pensje zbliżone do najniższej krajowej i wahają się w granicach 4600- 5000 złotych brutto. W ościennych miastach czy powiatach ludzie za taką stawkę i w takich warunkach nie podjęliby się pracy. Pomimo to hutnicy wywodzący się z Huty Andrzej są lojalni, związani z zakładem i robią wszystko, aby produkować rury o najwyższej jakości i standardzie. Chcą utrzymać swoje miejsca pracy. Dlatego też podnoszenie argumentów o wysokich kosztach pracowniczych uważam za niezasadne.

„MH”: Jednym z haseł niedawnej manifestacji w Zawadzkim było „Tak o nas dbali, że nas zajechali”. Czy zgodzi się Pan z nim?

D.Brzęczek: Patrząc na politykę jaka była prowadzona przez Alchemię, od samego początku, dziś mogę z całą stanowczością powiedzieć, że właściciel nie miał zamiaru w nas inwestować, jedynie wyeksploatować i zamknąć.  Czyli hasło, o którym Pan wspomniał jest w 100% adekwatne do obecnej sytuacji.

Cieszyliśmy się, że w 2011 roku przejmuje nas polski inwestor branżowy. Myśleliśmy, że współpraca będzie się układała z na zasadach partnerskich. Przez te wszystkie lata żyliśmy nadzieją, że Alchemia będzie o nas dbała i inwestowała. Z roku na rok widzieliśmy, że nasze oczekiwania są coraz mniej realne. Wprowadzano dość duże ograniczenia kosztów pracy. Nawet w czasie boomu jaki obserwowaliśmy na rynku hutniczym w 2022 roku ludzie nie odczuli tego. Można powiedzieć, że utraciliśmy większość, jak nie wszystkie przywileje. Pomimo to walczymy o nasz zakład, bo wiemy, że może on być rentowny.

CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W MH 14/2024