Aktualności

KTO NIE MA STALI – NIE MA KRAJU JESZCZE BARDZIEJ AKTUALNE

25 kwietnia, trzeciego dnia Europejskiego Kongresu Gospodarczego odbyła się sesja poświęcona hutnictwu. Wydarzenie to przyciągnęło tłum gości, którzy z uwagą wsłuchiwali się w wystąpienia prelegentów, którymi byli: Iwona Dybał – prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali, Grzegorz Jagielski p.o. zastępca dyrektora departamentu górnictwa i hutnictwa Ministerstwa Przemysłu, Wojciech Koszuta prezes ArcelorMittal Poland, Mirosław Motyka prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, Henryk Orczykowski prezes Stalprofilu, Marek Serafin prezes Koksowni Częstochowa Nowa, Przemysław Sztuczkowski prezes Cognor Holding, Tomasz Ślęzak prezes Weglokoksu. Sala balowa była wypełniła po brzegi, co świadczy, o dużym zainteresowaniu sprawami sektora. Prowadzącym sesję był redaktor wnp.pl Piotr Myszor.

Prezes Mirosław Motyka.

Sesję rozpoczął tradycyjnie prezes HIPH, który dokonał szybkiego wprowadzenia do tematyki debaty prezentując wyniki hutnictwa w roku ubiegłym. Nakreślił on obecny obraz sektora w Europie i Polsce na tle świata. Mirosław Motyka podkreślił, że sytuacja jest bardzo trudna, a Europa niewystarczająco mocno broni własnego rynku, przez co traci moce wytwórcze i miejsca pracy. 

– Światowa produkcja stali od paru lat zatrzymała się na poziomie niespełna1,9 mld ton. Dominującą pozycję z ponad połową produkcji i ogromnymi zdolnościami produkcyjnymi mają Chiny, które wyeksportowały w roku ubiegłym 117 mln ton stali, czyli 25% więcej aniżeli w roku 2023, a dwa razy więcej niż w 2020 r., przy zużyciu jawnym w Europie wynoszącym niespełna 130 mln ton. W obliczu rosnącego napływu stali z krajów trzecich, a także amerykańskiego izolacjonizmu, europejskie zakłady mają niewykorzystane zdolności produkcyjne, a ceny stali są na niskim poziomie, który nie pozwala osiągnąć rentowności.

Hutnictwo w Europie jest na wirażu. Mamy do czynienia z deindustrializację naszego kontynentu. Od roku 2018 utraciliśmy prawie 30 mln ton produkcji. W Polsce cały czas rośnie zużycie stali, ale nasze huty są wypierane nawet z rodzimego rynku, bowiem mamy napływ taniej, często dotowanej stali. Nie możemy z nią konkurować, bo mamy droższą energię, bo inne rynki konsumujące stal na świecie zmniejszyły się i nadwyżki stali przekierowywane są do Europy. W Polsce w roku ubiegłym z mapy gospodarczej zniknęły trzy rurownie. To jest produkt infrastrukturalny, który w ramach zamówień publicznych jest kupowany przez polskich zamawiających u dostawców z innych krajów, często spoza Unii. I to jest największa porażka zamówień publicznych. Wydajemy nasze pieniądze wspomagając gospodarki innych państw, częstokroć niestosujących przepisów z zakresu BHP, ochrony środowiska i klimatu, – mówił Mirosław Motyka przypominając, że Komisja Europejska przygotowała Steel and Metals Action Plan, w którym jest dużo zestawów polityk, zasad regulacji, jednak brakuje w nim konkretnych rozwiązań, realnych kroków, jak to zrobić.

Prezes Iwona Dybał.

Prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali Iwona Dybał stwierdziła, że w kontekście stali dużo „mówi się o ochronie producentów, w ogóle nie mówi się o rynku odbiorców. Dodała, że poprzez wzrost kosztów produkcji stali i wywalczenie przez europejskich producentów środków ochronnych ograniczono import niskoprzetworzonej stali spoza Europy, co w ciągu krótkiego czasu przełożyło się na duży wzrost importu wyrobów gotowych. Eksporterzy zmienili filozofię i nie eksportują półwyrobów, ale gotowe wyroby, czego dobitnym przykładem mogą być choćby gotowe maszty telekomunikacyjne, których eksport w ostatnim  roku wzrósł o 150%. Wzrosty te dotyczą całego asortymentu stalowego. Jak zaznaczyła prezes, to zjawisko rośnie lawinowo.

– Zauważamy ograniczanie produkcji na rzecz importu. Bardzo wiele firm sprowadza wyroby, przekleja naklejki i sprzedaje jako własne. Zamieniamy produkcję na import. W moim odczuciu to dopiero początek tego trendu. Najwięcej wyrobów gotowych do Polski przypływa z Tajwanu, Malezji, Wietnamu, Indonezji, Indii i Turcji. W odniesieniu do Europy największy napływ jest z kierunku chińskiego. A co się stanie, jak cały towar z Azji odbije się od granicy USA? To wszystko wpłynie do Europy. (…) Stal w jakikolwiek sposób jeszcze jest chroniona, wyroby gotowe absolutnie nie. Nie da się z tymi cenami konkurować (…) Albo do wszystkich to dotrze i zaczniemy bronić rynku, albo trzeba będzie zwijać zabawki. Jak padnie rynek odbiorców, to nikt z nas tu siedzących nie będzie miał nic do powiedzenia – przekonywała prezes Iwona Dybał dodając, że trzeba kompleksowych rozwiązań.

Prezes Przemysław Sztuczkowski potwierdził słowa szefowej PUDS podając konkretny przykład narzędzi kupowanych na popularnej platformie azjatyckiej, gdzie są one sprzedawane poniżej ceny złomu. Jak to się opłaca, jak to jest możliwe? – pytał.

Dyrektor Grzegorz Jagielski.

Pełniący obowiązki zastępcy dyrektora departamentu górnictwa i hutnictwa w Ministerstwie Przemysłu Grzegorz Jagielski zaznaczył, że o ile górnictwo jest monitorowane ustawowo i rząd ma o nim dane, to w branży stalowej takich rozwiązań dotąd nie było. Dlatego w ministerstwie na początku br. powstał zespół ds. opracowania rozwiązań, mających na celu poprawę funkcjonowania branży hutniczej, który przy wsparciu HIPH zdiagnozował sytuację sektora i opiniuje założenia projektu krajowej strategii dla niego.

– Przemysł hutniczy nie był do końca rozpoznany przez stronę rządową. Nie chcę powiedzieć, że nie mieliśmy świadomości jaka jest sytuacja (…), ale dopiero nawiązanie współpracy z HIPH i zaproszenie do zespołu Izby pozwoliło nam dostrzec całą złożoną sytuację, znaczenie sektora dla naszej gospodarki, liczbę miejsc pracy jaką hutnictwo generuje. Ale także jaki ma wpływ na inne branże. Musimy sobie uświadomić, że hutnictwo, to nie tylko produkcja stricte stali, ale jest ona wykorzystywana w automotive, AGD, OZE, transporcie, czy bardzo istotnym obecnie sektorze zbrojeniowym (…) My teraz widzimy, że sytuacja jest bardzo trudna. Dostrzegamy konieczność obniżenia cen energii, dostrzegamy wyzwanie jakim jest dekarbonizacja, widzimy ile produkują Chiny i współpracujemy z państwem, by poprawić te sytuację– mówił Grzegorz Jagielski.

Prezes Henryk Orczykowski.

Henryk Orczykowski rozpoczął wstąpienie od krytyki opieszałości rządu ws. hutnictwa. Jak zaznaczył te słowa, które padły podczas debaty powinny być wypowiedziane 3 miesiące po przejęciu władzy, a nie po 1,5 roku, gdy jest ostatni moment na podejmowanie działań ratujących sektor.

– Chyba z przekory organizator umieścił nas w sali balowej, bo nikomu nie jest do śmiechu i zabawy. Bardziej czujemy się jak na Tytanicu niechybnie zmierzającym ku górze lodowej. Stalprofil bardzo szeroko działa w branży stalowej, ale także w sektorze usług współpracując z producentami, dystrybutorami, branżą infrastrukturalną. Działamy w obszarze przetargów publicznych i mamy szerokie spektrum spojrzenia na gospodarkę. Nasza diagnoza jest taka – mamy firmy doskonale wyposażone w zasoby materialne, ludzkie, logistyczne. Potrafimy wszystko zrobić, co jest możliwe wewnętrzy przedsiębiorstw. Jednak jesteśmy bezsilni jeśli chodzi o otoczenie – o ceny energii, o nieuczciwą konkurencję z krajów trzecich, o napływ dotowanych produktów. To wszystko leży w gestii naszego rządu i Unii Europejskiej, które nic z tym nie robią. Jesteśmy kosztowo niekonkurencyjni w każdym obszarze gospodarczym w stosunku do krajów trzecich i tej konkurencji bez działań zewnętrznych nie wygramy (…) Dziś trwa wojna o nowy ład gospodarczy i należy podejmować decyzję tu i teraz. Musimy wpisać się w globalny trend  geopolityczny wyznaczany przez Stany Zjednoczone  – mówił prezes Stalprofilu.

Mirosław Motyka dodał, że jeżeli Europa będzie działać tak jak do tej pory, to jej hutnictwo zniknie. Od 2018 roku produkcja zmalała z poziomu 168 mln ton, do obecnych niespełna 130 mln, a przy utrzymaniu tego spadkowe trendu to w 2040 r. zapewne zostanie nie więcej niż 50 mln ton, w 2050 r.  zaledwie już tylko pojedyncze huty.

W odniesieniu do wyzwań przed jakimi stoją huty surowcowe w Europie Wojciech Koszuta prezes ArcelorMittal Poland stwierdził, że spółka podejmuje działania wielokierunkowo w celu konkurowania z innymi producentami.

Prezes Wojciech Koszuta.

– Wszystkie elementy związane z dekarbonizacją nakładają koszty, które musimy ponosić. Wiemy o konieczności nabywania uprawnień ETS, czy wysokich kosztach energii. Ale musimy też myśleć, co możemy rozbić lokalnie, aby tę wartość dodaną uzyskać i móc konkurować na rynku. Są trzy podstawowe obszary, które mogą konkurencyjność producentów w Polsce wzmacniać. Po pierwsze koncentrujemy się na wyrobach o wysokiej wartości dodanej i tych które trudno przetransportować z innych miejsc na świecie. Świetnym przykładem są nasze 120 metrowe szyny. Drugim obszarem jest jakość i trzeci to serwis. Jestem dumny, że serwis w ArcelorMittal Poland osiąga wartości 100%.(…) Te elementy pomagają nam wygrywać, choć nie zmienia to faktu, że musimy wymóc na decydentach odpowiednie mechanizmy, które pozwolą na uzyskanie konkurencyjności w zakresie podstawowego wskaźnika jakim jest cena – mówił prezes Wojciech Koszuta.

Na temat „Melt and pour” mówił prezes Mirosław Motyka, stwierdzając, że nie rozwiąże ona wszystkich problemów handlowych, ale to narzędzie ma służyć zwiększeniu efektywności i uczciwości handlu i ograniczeniu anomalii. Obecne reguły nie zapobiegają omijaniu sankcji, fałszowaniu pochodzenia materiału czy zaniżaniu emisyjności przy raportowaniu CBAM. W pierwszej nieoficjalnej wersji Steel and Metals Action Plan było założenie, że zasada „Melt and pour” zostanie wdrożona natychmiast – jak się później okazało, Unia chce ją wdrożyć dopiero w przyszłości. Prelegent skwitował działania unijne jednym zdaniem – „Mamy na świecie wojnę, a my się zastanawiamy, czy strzelać”.

Przechodząc do oceny Carbon Border Adjustment Mechanism uczestnicy debaty stwierdzili, że będzie trzeba się temu mechanizmowi bacznie przyglądać, bowiem jest on niedoskonały i ma luki, które będą wykorzystywane przez nieuczciwych graczy. Pierwszą kwestią jest faktyczne miejsce wytworzenia, a drugą to czy stal została wyprodukowana przy zastosowaniu nisko emisyjnych technologii. Wyrażono zadowolenie, że Steel and Metals Action Plan rozszerza trochę zakres działania CBAM, jednak trzeba nim jeszcze objąć wyroby gotowe „o istotnej zawartości stali”. W przeciwnym razie będzie omijany i przyczyni się do upadłości wielu firm. Negatywnie oceniono natomiast kolejne zapowiedzi potencjalnego odroczenia opłat CBAM do roku 2027.

Iwona Dybał zaapelowała o szerokie wsparcie dla działań sektora podczas opracowywanych przez Komisję Europejską nowych środków ochronnych. Obecne zgodnie z zasadami WTO zakończą się w czerwcu 2026. Prezes zaznaczyła, że w imieniu członków PUDS wystosowała dwa pisma do premiera, by wsparł podczas polskiej prezydencji, postulaty branży, które zostały przekierowane do ministerstwa przemysłu.

– Jeżeli nie zrobimy tego tu i teraz, to za pół roku będzie za późno. Cały biznes ma odczucie, że to wszystko idzie zbyt wolno. Minęło 1,5 roku i my nie widzimy efektów działań. One są zbyt wolne. My chcemy konkretnych decyzji. Chcemy, by ktoś zaczął rządzić tym krajem – mówiła prezes.

Prezes Marek Serafin

Czy nowe technologie zmienią oblicze branży? Z takim zagadnieniem zmierzył się Marek Serafin prezes Koksowni Częstochowa Nowa, stwierdzając, że na rozwój technologii ogromny wpływ w ostatnim czasie ma „pierwiastek regulacyjny”.

– Patrząc w jakim kierunku idą inwestycje w sektorze hutniczym, to mam wrażenie, że inwestujemy tylko po to, by spełnić przeregulowane oczekiwania decydentów.  Patrząc na to wszystko zadaję pytania: Jaka jest polityka przemysłowa Unii Europejskiej? Czy ktoś to wie? Jaka jest polityka przemysłowa polskiego rządu? Jakie decyzje zapadły w ostatnim czasie, abyśmy my przedsiębiorcy, wydając prywatne pieniądze, wiedzieli w którą stronę ten postęp technologiczny powinien iść? – pytał prezes częstochowskiej koksowni Grupy Zarmen wyrażając nadzieję, że pomysły z Green Deal faktycznie zostały zarzucone. Kończąc dodał, że nikt nie wymyślił do tej pory tańszej technologii jak tej opartej na surowcach.

W odpowiedzi dyrektor Grzegorz Jagielski stwierdził, że ministerstwo w ramach Clean Industrial Deal rekomenduje rozwiązania, które mają na celu wsparcie hutnictwa. „My faktycznie działamy. Słyszę co państwo mówią, że nic nie zostało zrobione przez rok, ale my działamy w celu wdrożenia nowych projektów inwestycyjnych, potencjału DSR i mechanizmu elastyczności oraz skupiamy się na rozwiązaniach, które nie będą powodowały dalszych wzrostów cen energii dla przedsiębiorstw. Zidentyfikowaliśmy wyzwania jakim jest koszt energii, ETS i CBAM. Łatwo mówić o konkretnych rozwiązaniach dla przemysłu, ale czy ETS to przemysł czy ochrona środowiska? Poruszmy się w kwestiach, które są interdyscyplinarne i wymagają działań kilku ministerstw na wielu płaszczyznach (…)”

Ad vocem redaktor Piotr Myszor przypomniał, że jednym z głównych zarzutów branży wobec obecnego rządu jest rozproszenie kompetencji pomiędzy kilka resortów i biznes wiązał duże nadzieje z powołanym w Katowicach Ministerstwem Przemysłu, które miało ten problem rozwiązać.

Dyrektor stwierdził, że „właśnie tak jest. Dlatego powstał zespół, który to koordynuje i scala, aby hutnicy mieli jednego adresata. To nie jest tłumaczenie, że kompetencje są rozdrobnione, chcę jedynie pokazać skalę problemów z jakimi się mierzymy. Tego nie rozwiążemy z dnia na dzień (…) Przygotowujemy dokument, który ma być planem naprawy sytuacji w hutnictwie”. Wraz z tą odpowiedzią na sali wśród hutników rozległ się szum, co było wymiernym komentarzem.

Mirosław Motyka przypomniał, że o problemach branży związanych choćby z cenami energii Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa informuje i apeluje do kolejnych rządów od wielu, wielu lat, a problemy nawarstwiły się, bo pozostawały bez odpowiedzi.

Stal bez emisyjna czy jesteśmy bliżej czy dalej? Na to pytanie odpowiedział Wojciech Koszuta, który jednoznacznie stwierdził, że jesteśmy zdecydowanie bliżej, choć problemów w tym zakresie nie brakuje i potrzebne jest wsparcie rządu.

– Nie możemy powiedzieć, że nic się nie dzieje i stoimy w miejscu. Jako ArcelorMittal Poland mamy przygotowany plan, który pozwoli osiągnąć strategiczne cele, to znaczy neutralność klimatyczną do roku 2050. Jest on podzielony na etapy i pierwszy krok mamy już zaprojektowany. Dokładnie wiemy, gdzie i co wybudować w Dąbrowie Górniczej. Potrzebujemy pewnych decyzji, które pozwolą dobrze zaplanować tę inwestycję, po to, aby wpisać się w otoczenie rynkowe i legislacyjne. Już zainwestowaliśmy ogromne pieniądze, gros z nich właśnie po to, by rozpocząć procesy dekarbonizacyjne. Nie chcemy się zatrzymywać, ale oczekujemy wsparcia i liczę, że ono ze strony ministerstwa, państwa i Unii będzie zagwarantowane – mówił Wojciech Koszuta.

Marek Serafin zgodził się z Lakshmi Mittalem prezesem ArcelorMittal, który w mediach stwierdził, że zeroemisyjność przemysłu w obecnych uwarunkowaniach pod względem kosztowym i efektywnościowym to kierunek donikąd. Menedżer zadał pytanie: Czy Unia Europejska jako producent stali chce być jej eksporterem poza Europę? Jeżeli tak, to jak zapewnić jej konkurencyjność?

– Produkcja surowcowa zawsze będzie najtańsza. Jeżeli mamy być konkurencyjni kosztowo, nie tylko w wyniku działań protekcjonistycznych, ale musimy utrzymać część surowcową – odpowiedział prezes Koksowni Częstochowa Nowa.

W dyskusji na temat CCS i CCU prezes ArcelorMittal Poland stwierdził, że spółka w pierwszym kroku zamierza skupić się na piecach elektrycznych, a później na wychwytywaniu, transporcie i magazynowaniu dwutlenku węgla.

– To jest technologia przyszłości i nie jest na tyle dojrzała, aby była mogła być od jutra wdrożona. Dlatego też zaczynamy od pieców elektrycznych, a w drugim etapie, do doinwestowanego wielkiego pieca, który przeszedł gruntowną modernizację i spełnia najwyższe wymagania środowiskowe, będziemy myśleć o zastosowaniu technologii CCS – dodał prezes Wojciech Koszuta.

Prezes Przemysław Sztuczkowski.

Kolejnym poruszanym tematem była sprawa protekcjonizmu, globalizacji, roli państwa w gospodarce oraz nacjonalizacji.

Zabierając głos prezes Przemysław Sztuczkowski stwierdził, że globalizacja zepsuła się, bo nas oszukano poprzez nierówne traktowanie gospodarcze. Globalizacja jest dobra wówczas, gdy mamy zbliżone warunki do prowadzenia działalności gospodarczej.

– Nie mamy żadnych szans na konkurowanie, jeżeli globalizacja jest rozumiana jako ciche dotowanie i subsydiowanie przez państwa, które chcą u nas ulokować swoje wyroby. Unia Europejska bardzo dbała, aby nie dać ani euro na subsydiowanie gospodarki. Straciliśmy nad tym kontrolę i to jest nasz dramat. Jeżeli sytuacja wróci do normalności to jestem za globalizacją – mówił Przemysław Sztuczkowski.

Prezes Tomasz Ślęzak.

Tomasz Ślęzak odpowiadając na pytanie o nacjonalizację odniósł się do roli jaką Węglokoks odgrywa w ratowaniu Huty Częstochowa, jako zakładu wpisanego na listę firm strategicznych.

– Nacjonalizacja nie jest rozwiązaniem problemu i nie zmieni warunków gry. Nie jest sposobem na obniżenie cen energii, poprawę rynku, ect. Jest to przejaw rosnącej świadomości rządów w kwestii znaczenia pewnych segmentów przemysłu dla gospodarki i obronności kraju. Stąd takie pomysły się pojawiają. (…) Prywatny biznes z reguły jest lepiej zarządzany. Globalizacja służyła kiedyś interesom zachodnim, miała na celu zarobienie wielkich pieniędzy. Skończyła się w ten sposób, że technologie zostały przejęte przez cały świat, a przy okazji jako Europa zafundowaliśmy sobie gigantyczne koszty i nie jesteśmy w stanie konkurować z pozostałymi. Globalizacja się kończy. (…) Ochrona rynku staje się koniecznością. Przemysł stalowy w Europie jest nam potrzebny, bo stanowi kręgosłup przemysłu obronnego – mówił Tomasz Ślęzak.

Marek Serafin dodał:  Im mniej państwa w gospodarce tym lepiej. Moim zdaniem własność aktywów wytwórczych nie jest jedyną metoda do zachowania strategicznej kontroli nad zasobami i bezpieczeństwem. Pokazał to prezydent Trump. Polska jest jedynym krajem w Unii, który ma największy udział w przemyśle. Wystarczy mieć kontrolę regulacyjną, nad infrastruktura i w pewien sposób nad zasobami, aby wyznaczać kierunek, w którym ma podążać gospodarka.

Przechodząc do kwestii obronności i zabezpieczenia wojska w stal, Tomasz Ślęzak stwierdził, że polskie hutnictwo, w tym huty skupione w ramach Grupy Węglokoksu mogą zaspokoić potrzeby przemysłu zbrojeniowego  tylko w części, choć po przejęciu Huty Częstochowa możliwości Grupy wzrosłu się.

Większym optymistą w tym temacie był prezes Przemysław Sztuczkowski, który dodał, że zarówno częstochowska huta jak i Cognor Huta Stali Jakościowych w Stalowej Woli wraz z nową walcownią powstającą w Siemianowicach Śląskich może produkować stal dla przemysłu obronnego. I to już się dzieje, bo HSJ przy współpracy z Walcownią Blach Batory produkuje m.in. blachy i opancerzenia dla Rosomaka.

– Mamy odpowiednie certyfikaty dla Kraba i innych jednostek pancernych. Dobrze, że polski program zbrojeniowy wraca do łask. Jesteśmy jedynym w kraju producentem stali do amunicji. Byliśmy niezwykle zdziwieni rozgorzałą dyskusją o produkcji  łusek i amunicji kaliber 155 mm i 120 mm. My tą stal produkujemy. Nie może być tak, że zajmą się tym firmy, które nie mają o tym pojęcia, nie mają części metalurgicznej. Znowu jako kraj mamy być montownią? Zapewniam, że nikt nie dostarczy nam komponentów w przypadku działań wojennych. Każdy będzie zabezpieczał swój kraj. Bez własnej stali nie możemy mówić o obronności – kontynuował prezes Przemysław Sztuczkowski informując, że w Polsce nie produkuje się luf do czołgów. Są one jako surowe sprowadzane z Francji i przez polskie firmy obrabiane. Menedżer zapewnił, że huty Cognora mogły podjąć się dość skomplikowanej inwestycji w piec elektrożużlowy do produkcji stali specjalnych na lufy. Jednym z warunków rozpoczęcia takiej inwestycji jest podpisanie długoletnich kontraktów, które pozwolą na zwrot zainwestowanych pieniędzy rzędu nawet 200 mln złotych.

Wracając do sprawy przejęcia Huty Częstochowa Tomasz Ślęzak stwierdził, że produkcja została z powodzeniem uruchomiona, jednak cały projekt nie jest łatwy i prezentowane problemy dotyczą również Huty Częstochowa.

–  Huta działa na zasadach rynkowych pomimo, że jest rękach Skarbu Państwa. Jestem pewien, że jest to projekt, który ma szanse na zwrot i rentowność. Rynek mam wrażenie przyjął naszą stal bardzo dobrze. Zamówienia rosną, co pokazuje, że mamy dla kogo produkować. Podnieśliśmy poziom produkcji i zabieramy się za kolejne fazy projektu, aby móc produkować blachy o większej wartości dodanej: jakościowe jak i balistyczne. Jest wielki potencjał na unowocześnienie huty, poprawę parametrów operacyjnych – dodał prezes.

Henryk Orczykowski zwrócił uwagę, na kluczową rolę, w życiu każdego człowieka, jaką pełni infrastruktura krytyczna, co bardzo dobrze uwidacznia wojna w Ukrainie i cele jakie są atakowane przez Rosjan.

– Państwo powinno mieć wpływ na to, kto i z czego wykonuje tę infrastrukturę. Trzeba myśleć o sytuacjach krytycznych, bo dziś możemy stal sprowadzić z zagranicy, ale jak konflikt przeniesie się na nasze terytorium to nikt nam tej stali nie dostarczy. Rząd powinien mieć wpływ na sektor, nie mówię tu że powinien być właścicielem hut, bo jestem przeciwnikiem nacjonalizacji, natomiast jest to narzędzie do naprawiania błędów, które popełniono – kontynuował prezes Stalprofilu prezentując wypowiedź brytyjskiego premiera w kontekście przejmowania kontroli nad ostatnią surowcowa hutą w Scunthorpe, pod którą mógłby podpisać się każdy szef rządu. Brzmi ona: (…) na szali będą miejsca pracy, inwestycje, wzrost, nasze bezpieczeństwo gospodarcze i narodowe”.

Mirosław Motyka stwierdził, że to co powiedział w roku 2019 Donald Trump „Nie masz stali – nie masz kraju” jest w obecnej chwili jeszcze bardziej aktualne, co widać po działaniach wojennych jakie prowadzą Rosjanie w Ukrainie nie tylko niszcząc infrastrukturę krytyczną, ale również zdolności produkcyjne stali tego kraju.

Prezes PUDS wróciła do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z 20 października 2024 roku, który umożliwia niedopuszczanie do przetargów firm spoza Unii.

– Mamy 25 kwietnia i zmiana do ustawy o przetargach jest poddawana pod konsultacje. Minęło pół roku, a firmy nie wiadomo skąd wygrywają jedne z najważniejszych przetargów w Polsce, gdzie polskie przedsiębiorstwa nie są w stanie konkurować z nimi na zasadzie starego prawa przetargowej. Rząd nie łamiąc prawa unijnego może wdrożyć pewne rozwiązania tu i teraz, ale tego nie robił– kontynuowała Iwona Dybał.

Henryk Orczykowski zaapelował do premiera, aby jego zapowiedzi deregulacji, które zostały opracowane przez specjalnie powołany zespół były „przekute w czyn”.

Dyrektor Grzegorz Jagielski zapytany o stan przygotowania planu dla hutnictwa odpowiedział: Od stycznia pracował zespół i na koniec marca został opracowany projekt planu, do którego w ostatnich dniach zostały przesłane sugestie członków tego zespołu. Co ważne ze stanowisk poszczególnych ministerstw wynika, że wiele z rozwiązań zapisanych w projekcie jest możliwa do realizacji. Części z naszych pomysłów już została wskazana jako obszary, które będą deregulowane. Kolejnym krokiem będzie przygotowanie dokumentu, z którym chcemy wyjść na zewnątrz i poddać go szerszym konsultacjom.

W odpowiedzi urzędnik usłyszał od prezesa Przemysława Sztuczkowskiego, że „absolutnie nie ma czasu na konsultacje, trzeba wdrażać rozwiązania tu i teraz”

– Faktycznie zgodzę się, że jak na polityków działania były dość szybkie. W ciągu trzech miesięcy wypracowaliśmy, moim zdaniem bardzo dobry dokument, który zawiera wszystkie tezy niezbędne do spełnienia. (…) Jeżeli rząd chce pomóc hutnictwu to niech wdroży te postulaty– zakończył prezes Cognora.

To kolejna hutnicza debata, podczas której głośno mówiono o problemach z jakimi od wielu lat boryka się branża. Najbliższe miesiące pokażą, czy faktycznie zapowiedzi rządu zostaną spełnione i sektor stalowy złapie oddech.

Relacja: Przemysław Szwagierczak