AktualnościNASZA ROZMOWA

CZY JEST JESZCZE JAKAŚ PRZYSZŁOŚC DLA RUREXPOLU?

ROZMOWA “MH” Z DARIUSZEM ZYCHEM PRZEWODNICZĄCYM NSZZ “SOLIDARNOŚĆ” RUREXPOL W CZĘSTOCHOWIE

„MH”: Panie Przewodniczący. Na początku listopada zarząd Alchemii poinformował stronę społeczną o zamiarze likwidacji częstochowskiej walcowni rur – Rurexpol? Jak przyjęła tę informację załoga?

D.Zych: Powiem, że strona społeczna była w pewnym stopniu przygotowana na taki czarny scenariusz, gdyż od pewnego czasu krążyły pogłoski o analizowaniu opłacalności utrzymywania Rurexpolu w Grupie Boryszew, jako jednej ze spółek wchodzących w skład Alchemii. Oczywiście było to tylko pogłoski, ale po tym jak na początku zamknięto Kuźnię Batory w Chorzowie, a później Walcownię Rur Andrzej, każda tego typu informacja wzbudzała wśród załogi duże obawy, że teraz kolej na Rurexpol. I tak też się stało.

Pod koniec października otrzymaliśmy informację, że zarząd Alchemii z prezesem Piotrem Tuptą na czele chce się spotkać ze stroną społeczną w Częstochowie 4 listopada. To można powiedzieć był pierwszy sygnał wskazujący na chęć ogłoszenia najczarniejszego scenariusza dla 251 pracowników. Dlatego tak mówię? Gdyż nigdy do tej pory, zarząd Alchemii nie spotykał się z nami w Rurexpolu, więc przyjazd szefostwa Grupy do naszego zakładu zwiastował potwierdzenie się informacji sprzed kilku tygodni.

Mimo, iż do samego końca łudziliśmy się, że do likwidacji nie dojdzie, szliśmy na spotkanie z dużymi obawami, a wręcz nawet przekonaniem, że Rurexpol podzieli losy dwóch innych zakładów hutniczych z Grupy Alchemia, które zostały zlikwidowane w tym roku. Prezes zaprezentował nam dane, które wskazywały, że od czasu przejęcia naszej walcowni przez Alchemię rok rocznie spółka dokłada do naszej działalności. Szkoda, że takowych danych nie przekazywano nam wcześniej.

Przez cały ten czas gdy zgłaszaliśmy postulaty podniesienia np. wynagrodzeń, czy nagród dla pracowników słyszeliśmy od dyrekcji, że nie możemy żądać podwyżek, gdyż nie generujemy zysku, albo, że sytuacja na rynku jest bardzo trudna, albo, że nie ma zamówień na nasze wyroby. Tak było przez ostatnich 8 lat. Jednak nie prezentowano nam konkretnych danych mówiących o złej kondycji Rurexpolu.

„MH”: Jednak Rurexpol stał się częścią Alchemii kilka lat wcześniej.

D.Zych: Tak to prawda. Alchemia kupiła nas w 2011 roku od ISD Huta Częstochowa. Jednak jeszcze przez niespełna 5 lat obowiązywał nas pakiet socjalny podpisany przy prywatyzacji huty, której byliśmy częścią. W tym okresie nowy właściciel nie mógł zwalniać, ani też zabierać nam naszych przywilejów. Wszystko zmieniło się w 2016 roku, gdy pakiet przestał obowiązywać. Wówczas rozpoczęto tzw. restrukturyzację, która de facto polegała na zredukowaniu stanu zatrudnienia o połowę, i obniżeniu uposażenia dla pozostałych pracowników.

Moim zdaniem ten ruch nie przyniósł nic dobrego, a wręcz przeciwnie, bo obniżyliśmy produkcję, a koszty stałe pomimo zmniejszenia stanu liczebnego załogi nie obniżyły się w diametralny sposób umożliwiający pokrycie strat. Gdyby w tamtym czasie rozpoczęto wdrażanie inwestycji podnoszących produktywność, to jestem przekonany, że wyniki spółki byłyby znacznie lepsze. Jak podaje Alchemia od 2016 roku, czyli od czasu restrukturyzacji straty Rurexpolu wyniosły 52 mln złotych. Wygląda na to, że byliśmy kulą u nogi naszego właściciela. Jednak pytamy dlaczego wcześniej nie podjęto działań naprawczych, jeżeli spółka generowała takie ujemne wyniki. Dzieląc te 52 mln przez 8 lat to daje nam średnio jakieś minus 6,5 mln rocznie. Oczywiście to duże uproszczenie, bo były lata lepsze gdzie wynik był na plusie. 

Alchemia przejmując zakłady hutnicze nigdy nie przedstawiła planu rozwoju stalowej części grupy. Patrząc z perspektywy czasu dziś wiemy dlaczego tak było. Wygląda na to, że podstawowym założeniem było wyeksploatowanie zakładów do granic ich możliwości i likwidacja, a wykładanie pieniędzy na nowe linie technologiczne nie leżało w interesie naszego właściciela. Ciekawe jakby potoczył się los WRA i Rurexpolu gdyby sytuacja na rynku hutniczym nie była tak dramatyczna. Czy jeszcze przez kilka lat drenowanoby nasze firmy? Tak trzeba nazwać prowadzoną przez zarząd Alchemii politykę. To bardzo przykre, gdyż nasze wyroby są potrzebne na rynku i jeżeli znikniemy z niego, to zostanie on zastąpiony produkcją z krajów trzecich. Można powiedzieć, że oddajemy własny rynek obcym, którzy za jakiś czas zaczną dyktować swoje warunki. Nie wiem w czyim jest to interesie.

„MH”: Wasza walcownia ma wieloletnią tradycję w produkcji rur bez szwów, których odbiorcami byli klienci z całego świata.

D.Zych: Agresywne wchodzenie na europejski rynek producentów z krajów trzecich, gdzie państwa dotują hutnictwo, a z drugiej strony obciążenia nakładane przez Unię Europejską prowadzą do wygaszania mocy wytwórczych w Europie. To bardzo smutny widok, gdy patrzy się jak firma o ponad 60-letniej tradycji i bogatym doświadczeniu w produkcji wysokiej jakości rur bez szwu o średnicach 121mm – 273 mm zostaje zamknięta.

Nasze rury znajdują zastosowanie m.in. w przemyśle naftowym oraz służą do przesyłu gazu w trakcie wierceń poszukiwawczych, jak również w trakcie eksploatacji złoża. W tej branży kontrahentem Rurexpolu były największe państwowe spółki m.in. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG), które chyba teraz zaopatruje się tam gdzie taniej, ale nie koniecznie lepiej. W naszym portfolio znajdują się także rury kotłowe i stopowe dla sektora energetycznego oraz rury konstrukcyjne do dalszej obróbki mechanicznej, m.in. do siłowników hydraulicznych i elementów konstrukcji hal. Możemy się pochwalić, że wyroby Rurexpolu były wykorzystywane przy budowie m.in. Stadionu Legii Warszawa, a także szeregu węzłów drogowych i wiaduktów nad autostradami. Około 60% produkcji trafiało na eksport, m.in. do Niemiec, Włoch, USA oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nasi klienci byli zadowoleni z jakości dostarczanych wyrobów, a Rurexpol jest znaną oraz cenioną na rynku marką, którą jeszcze można uratować. (…)

CAŁY WYWIAD PRZECZYTASZ W MH 24/2024