Aktualności

NIKT NIE WYMYŚLIŁ JESZCZE SUBSTYTUTU STALI

DOKTOR NAUK EKONOMICZNYCH TOMASZ HERYSZEK PREZES ZARZĄDU WĘGLOKOKS SA W KATOWICACH

– Chciałbym wrócić na chwilę do dosyć odległego czasu, a miano-wicie do lat 1953-54 kiedy tworzył się pierwowzór Unii Europejskiej opartej na wartościach oraz wspólnym interesie gospodarczym.

Wtedy nazywała się Europejską Wspólnotą Węgla i Stali. Węgiel był surowcem przez lata kształtującym mikst energetyczny. Wbrew typowemu myśleniu unijnemu uważam, że tak jest nadal w wielu częściach świata.

Drugim bardzo istotnym surowcem są rudy żelaza i otrzymywana z nich stal. Nikt dotąd nie wymyślił jej substytutu. Nie da się zbudować infrastruktury z tworzyw sztucznych. Stal jeszcze przez kilkadziesiąt lat będzie podstawowym surowcem wykorzystywanym w budownictwie, infrastrukturze, przemyśle maszynowym i ciężkim.

Jest kilka kluczowych czynników, z którymi musi się zmierzyć sektor hutniczy, aby się dopasować do korytarza wyznaczonego przez unijny Zielony Ład. Abyśmy mogli za kilka lat powiedzieć, że wykorzystaliśmy wszelkie możliwe szanse i fundusze, aby ten przemysł unowocześnić i uatrakcyjnić.

Chciałem zwrócić uwagę na jedną bardzo istotną kwestię. To jest przemysł ciężki o małej elastyczności. około 70-80 proc. wydatków to koszty zewnętrzne, na które przedsiębiorstwa stalownicze nie mają wpływu.

To przede wszystkim ceny energii i materiału wsadowego, który jest następnie kształtowany i przetwarzany w walcowniach. Sektor hutniczy w Europie jest w dużo gorszej sytuacji konkurencyjnej ze względu na to, że ma doliczane koszty, m.in. śladu węglowego i ETS. Oznacza to, że trzeba chronić rynek europejski przed nadmiernym importem setek tysięcy ton stali wjeżdżającej z Rosji, Ukrainy, Indii, Korei, Brazylii, czyli z rynków, gdzie ślad węglowy nie jest istotną częścią kosztów.

Światowa Organizacja Handlu – WTO stara się ograniczać takie narzędzia, jak cła importowe. Pozostaje natomiast bardzo szeroka gama innych środków, które są stosowane m.in. na rynku amerykańskim. To są przede wszystkim tak zwane pozataryfowe środki ochrony własnego rynku.

Wydaje się, że stoimy w Europie przed koniecznością zastosowania wielu tego typu narzędzi po to, aby uniknąć nieuczciwej konkurencji i importu traktującego cenę, jako element dumpingu.

Musimy jako kraj i jako spółka Węglokoks potraktować ten segment niezwykle poważnie. W Polsce na rynku stalowym działa około 13 tys. firm. Oczywiście, nasze zasoby podażowe nie są tak rozwinięte jak na Ukrainie czy w Rosji. Mamy dwie stalownie produkujące stal pierwotnie z rudy żelaza i siedem stalowni elektrycznych przetwarzających stal ze złomu. W zakresie zakładów przetwórstwa hutniczego pozostało nam w kraju pięć walcowni wyrobów płaskich, 12 walcowni wyrobów długich oraz 10 walcowni rur i kształtowników zimnogiętych.

Jak na 38. milionowy kraj, mający swobodny dostęp do rynku Unii europejskiej, jest to relatywnie niewiele. Musimy zadbać o to, aby dziewięć krajowych grup producenckich, wśród których jest Węglokoks, potrafiło nawiązać rywalizację konkurencyjną. Będzie to ciężko osiągnąć bez wpływu i pomocy z Unii Europejskiej oraz narzędzi pozataryfowych chroniących rynek przed nieuczciwym importem. Najistotniejsze, abyśmy traktowali rynek europejski w sposób bardziej zamknięty i priorytetowo traktowali swoje interesy.

Pamiętajmy, że każde państwo pragnące zbudować siłę militarną i gospodarczą nie może być uzależnione energetycznie od innych krajów i to samo dotyczy rynku stali. Nie możemy opierać się na imporcie z krajów, niekoniecznie nam przychylnych spoza obszaru Unii Europejskiej.